Wprawdzie nigdy nie udało się Polakom doprowadzić do przekształcenia Galicji w trzeci człon monarchii, ale zdołali za to zrealizować inny ważny postulat wysuwany od czasów Wiosny Ludów. W 1871 r. powstało w Wiedniu ministerstwo dla Galicji.

– To był pewien fenomen, bo inne kraje koronne nie uzyskały tak wysokiego statusu w rządzie austriackim. Nie było ministerstwa dla Chorwacji, Transylwanii ani Czech – podkreśla nasz roz­mówca.

Ministerstwo – nazwane przez jednego z historyków „galicyjską ambasadą w Wiedniu” – było dowodem na specjalny status Galicji w monarchii i podnosiło znaczenie Polaków, bow każdym z gabinetów od 1871 r. zasiadał jeden z nich. Zdarzało się nawet, że bywało ich więcej. Oto bowiem Koło Polskie w parlamencie wiedeńskim wypracowało sobie od pewnego momentu pozycję języczka u wagi, bez którego nie mogła powstać żadna większość rządowa.

Polacy wchodzili do kolejnych gabinetów i zajmowali w nich ważne stanowiska. Jak podliczył badacz tego zagadnienia prof. Waldemar Łazuga, do 1918 r. osiemnastu Polaków było ministrami w kolejnych austriackich gabinetach. Dwóch – Alfred Potocki i Kazimierz Badeni – pełniło funkcję premierów. W rządzie tego drugiego w polskich rękach był urząd premiera, skarb, sprawy wewnętrzne, sprawy zagraniczne i ministerstwo ds. Galicji.

– Resort finansów, jeden z najważniejszych w każdym kraju, nazywany był wprost polskim. Siedmiu Polaków było ministrami finansów, w tym najważniejszy – Julian Dunajewski z Krakowa. Uważany przez Austriaków za jednego z najwybitniejszych reformatorów skarbowości austriackiej, porównywany z Władysławem Grabskim w niepodległej Polsce. Dunajewski miał ogromne wpływy, a respekt przed nim odczuwał nawet sam cesarz Franciszek Józef. Ministrem był jedenaście lat. Wyprowadził Austrię na prostą pod względem finansowym. A Kraków zawdzięcza mu gmach Collegium Novum – opowiada Hapa-nowicz. W żadnym innym kraju Polacy nigdy nie zajmowali tak wielu tak ważnych stanowisk.

Bieda z nędzą
Niestety, znaczenie polskich polityków w Austrii i wysokie stanowiska przez nich piastowane nie przekładały się na rozwój gospodarczy kraju. Galicja była biedna i zacofana gospodarczo. W statystykach ekonomicznych i społecznych plasowała się na przedostatnim miejscu w monarchii.

Za nią była tylko Bukowina. Galicyjska bieda była przysłowiowa, do tego stopnia, że na­zwę kraju – Galicja i Lodomeria – przerabiano na Golicja i Głodomeria.

Wpływ na taki stanu rzeczy miała struktura społeczna krainy: wąska warstwa bogatej arystokracji i ziemiaństwa, ogromna rzesza biednego chłopstwa, słabo rozwinięte mieszczaństwo, dużo Żydów. Przemysłu nie było zbyt wiele: w Bielsku-Białej i Kętach zakłady włókiennicze, w Jaworznie i Szczakowej kopalnie węgla, w Galicji wschodniej wydobycie ropy naftowej.

W rolnictwie panowały stosunki postfeudalne. Chłopi za swoją pracę we dworze nie dostawali pieniędzy, tylko materialne ekwiwalenty, np. drewno. Zadłużali się więc u właścicieli, a dług musieli odpracowywać fizycznie, co prowadziło do wytworzenia się „nowej pańszczyzny”.

Bieda i ucisk powodowały rosnącą z każdym rokiem masową emigrację chłopów za ocean – polskich do USA, rusińskich do Kanady. Pewna poprawa sytuacji gospodarczej, rozwój przemysłu i rzemiosła nastąpiły pod koniec XIX i na początku XX w. W związku z wojskowym znaczeniem Galicji Wiedeń zaczął też inwestować w budowę dróg, mostów i kolei.

Zupełnie inna sytuacja panowała w kulturze i nauce. Obydwie te sfery mogły się w Galicji rozwijać swobodnie, a ich rozwój był na tyle silny, że promieniowały na pozostałe dwa zabory. Uniwersytet Jagielloński przeżywał w końcu XIX w. znakomity okres naukowy. Działali w nim wybitni uczeni: Karol Olszewski, Zygmunt Wróblewski, Napoleon Cybulski, Michał Bobrzyński, Józef Szujski i wielu innych.

Nie gorzej wiodło się Uniwersytetowi Lwowskiemu, a w stolicy Galicji działała jeszcze politechnika oraz Akademia Weterynaryjna, jedyna tego typu uczelnia w tej części Europy. Akademia Umiejętności pełniła funkcję centralnej instytucji naukowej dla uczonych polskich z różnych krajów i miała nawet swoje stacje naukowe za granicą.

W Krakowie wybitnych malarzy kształciła Akademia Sztuk Pięknych kierowana przez pewien czas przez wielkiego twórcę historycznej wyobraźni Polaków Jana Matejkę. Tu działali młodopolscy twórcy: Stanisław Wyspiański, Włodzimierz Tet-majer, Kazimierz Przerwa-Tet-majer, Lucjan Rydel, Zenon Przesmycki i inni.

Miasto ducha
– A wszystko to w czasie gdy w pozostałych dwóch zaborach Polakom wiedzie się bardzo źle. W Królestwie Polskim po powstaniu styczniowym szaleje rusyfikacja, a dawna autonomia zostaje zreduko­wana do zera. Z kolei w zaborze pruskim lata 70. i 80. XIX w. to Bismarck i Kulturkampf zmierzający do wynarodowienia Polaków. Galicyjska autonomia daje możliwość rozwoju życia narodowego nie tylko miejscowym Polakom, ale także rodakom zza kordonu. Do Krakowa przyjeżdżają Polacy przede wszystkim z Kongresówki i z ziem bezpośrednio wcielonych do Rosji, by kształcić się po polsku, zobaczyć zabytki prze­szłości, wziąć udział w patriotycznych uroczystościach, które u nich nie mogłyby się odbyć – podkreśla historyk.

Kraków staje się z czasem miejscem pielgrzymek narodowych, do którego z wycieczkami ściągają Polacy zza kordonu, zwiedzając katedrę wawelską, kościół Mariacki, Sukiennice i oglądając przedstawienie „Kościuszko pod Racławicami” Władysława L. Anczyca w Teatrze Miejskim.

– W Galicji wreszcie były warunki do rozwijania organizacji dążących do odzyskania niepodległości. Stąd do walki o niepodległą Polskę wyruszyli strzelcy, tu sformowano Pierwszą Kompanię Kadrową, tu wreszcie powstały Legiony. Galicja rzeczywiście odegrała rolę polskiego Piemontu i w stwierdzeniu tym nie ma ani cienia przesady – podsumowuje Piotr Hapanowicz.

Książki

Stanisław Pijaj, „Między polskim patriotyzmem a habsburskim lojalizmem”, Historia Iagellonica.
Obszerna monografia przedstawiająca postawy Polaków wobec przemian ustrojowych monarchii habsburskiej w II poł. XIX w. i działania polityków galicyjskich zmierzające do uzyskania dla prowincji jak najlepszej pozycji w państwie. Napisana przez znawcę zagadnienia, historyka z UJ dr. Stanisława Pijaja. Książka wyróżniona Nagrodą im. Felczaka i Wereszyckiego.

Waldemar Łazuga, „Kalkulować… Polacy na szczytach c.k. monarchii”, Zysk i S-ka.
Barwnie napisana książka o karierach politycznych Polaków w Austro-Węgrzech. Autor przypomina, że Polacy pełnili w drugiej połowie XIX w. w Austrii funkcje premierów, ministrów spraw zagranicznych i ministrów skarbu, a Koło Polskie w parlamencie wiedeńskim wchodziło w skład prawie każdej koalicji rządowej. A przecież Austro-Węgry były państwem zaborczym!

Stanisław Grodziski, „W Królestwie Galicji i Lodomerii”, MCDN.
Gawędziarska opowieść o dziejach Galicji – politycznych, społecznych, kulturalnych. Pełna informacji i szczegółów, jakich nie znajdziemy gdzie indziej, bogata w anegdoty i ciekawe historie. Prof. Stanisław Grodziski jest wybitnym znawcą historii Galicji, autorem wielu książek o niej.

Mieczysław Czuma, Leszek Mazan, „Austriackie gadanie, czyli encyklopedia galicyjska”, Anabasis.
Galicja przedstawiona w kilkuset encyklopedycznych hasłach. Znajdziemy tu tematy jak najbardziej poważne, np. kolej, rafinerie galicyjskie czy sól wielicka, ale także te bardziej humorystyczne: ogórki, siwucha czy polowe domy publiczne. Czytać można zarówno poszczególne hasła, jak i całą książkę od początku do końca, niczym powieść o dawnej Galicji.

Comments

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.