SZTUKA. Portret oficera Wehrmachtu namalowany na zwojach Tory miał być jego wojennym trofeum, formą upokorzenia Żydów. Dziś jest kontrowersyjnym eksponatem, który zobaczymy niedługo w Muzeum Galicja.

Helmut Schneck – niemiecki profesor teologii, i jego żona Birgit długo nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli na odwrocie obrazu, który wraz z zakupionym niedawno mieszkaniem stał się ich własnością. Wiedzieli jedynie, że sportretowany na nim oficer Wehrmachtu to Alfred Mayer, od którego syna kupili nowe lokum. Nie spodziewali się jednak, że artysta wykonał jego portert na… zwoju świętej księgi judaizmu, czyli Tory. Podobnie uczynił zresztą z portretem żony nazisty. Do tego wyjątkowego odkrycia doszło rok temu, w niemieckiej Tybindze.

Oba dzieła zobaczymy już 6 września w Żydowskim Muzeum Galicja na wystawie “Po drugiej stronie Tory. Wojenne portrety z Tybingi”.

Nazwisko malarza, który wykonał oba porterty, pozostaje anonimowe. Ich namalowanie mógł zlecić zarówno Mayer, jak i jego żona. – Z zeznań pokojówki Mayerów wynika, że obrazy powstały w czasie II wojny światowej – mówi Tomasz Strug, kierownik działu wystaw w Muzeum Galicja. Badaczom nie udało się jednak ustalić, w jaki sposób nazista zdobył zwoje Tory. Wiadomo jedynie, że pochodzą one z okolic Bałkan i są to fragmenty Księgi Wyjścia.

Dlaczego Mayer, który podczas służby wojskowej działał m.in. na terenach okupowanej Polski, postanowił uwiecznić się na zwojach świętej księgi? Odpowiedź na to pytanie hitlerowiec zabrał ze sobą do grobu. Możemy jedynie spekulować, że był to wyraz zwycięstwa nad żydowskim narodem. – Spogląda na nas zadowolony oficer, dumny ze służby, którą pełnił. Portert namalowany na Torze urasta w wojennym kontekście do jego trofeum, a co za tym idzie – do formy upokorzenia ofiary przez kata – mówi Tomasz Strug.

Portretami Mayera i jego żony zaopiekował się troskliwie ich syn, który prawdopodonie był świadomy tego, że zostały one namalowane na zwojach Tory. Wiadomo o nim tylko tyle, że cierpiał na zaburzenia psychiczne. Był zafascynowany II wojną światową i oczywiście swoim ojcem.

– Co widać na jednym ze zdjęć, na którym pozował dumnie w jego towarzystwie – opowiada Strug.

Mroczna historia Mayerów schodzi jednak na wystawie w Muzeum Galicja na drugi plan. Tu liczy się bowiem pamięć o ofiarach Holocaustu. Porterty doskonale uzewnętrzniają wymiar zagłady, której celem było nie tylko zniszczenie istot ludzkich, ale i destrukcja całego systemu wartości, które uosabia Tora.

– Długo zastanawialiśmy się, czy powinniśmy w ogóle pokazywać porterty oprawcy i jego żony – mówi Jakub Nowakowski, dyrektor Muzeum Żydowskiego Galicja. – Nie chcieliśmy nikogo urazić. Tradycja żydowska mówi poza tym, że wszelkie uszkodzone fragmenty Tory powinny zostać zakopane w ziemi, na żydowskim cmentarzu – dodaje Nowakowski.

Gdyby jednak stało się to z Torą znalezioną w Tybindze, na żydowskim cmentarzu “spocząłby” także wizerunek nazistowskiego oprawcy. A to byłoby niedopuszczalne. Dlatego muzealnicy kontaktowali się w tej sprawie z wieloma autorytetami ze środowiska żydowskiego i tak podjęli decyzję o wystawieniu portretów. Na wystawie zobaczymy też zdjęcia, na podstawie których wykonano porterty nazisty i jego żony.

Urszula Wolak

Comments

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.